Wszystko to zbyt małe Eseje ku chwale nadmiaru
Wszystko to zbyt małe Eseje ku chwale nadmiaru
Opis publikacji
Gdy świat coraz bardziej nakłania nas do umiaru, zbiór esejów Bekki Rothfeld działa jak balsam na duszę wszelkich maksymalistów. W brawurowym stylu amerykańska eseistka broni: łakomstwa, zbieractwa,chaosu, karnawału, ekstazy, retorycznej przesady, a nade wszystko niczym nieskrępowanego zachwytu. Sprzeciwia się współczesnym kodeksom postepowania, według których kluczem do szczęścia jest minimalizm. Bez pardonu dworuje sobie z Marie Kondo i współczesnych odgracaczy wnętrz, którzy nie tylko zamieniają indywidualne mieszkania w zimne, nijakie przestrzenie, lecz również zubożają nas duchowo, czyniąc nasze życie tak nieważkim, że bez żalu będziemy mogli je porzucić. Obrywa się w tej książce współczesnym purytanom,dla których akt seksualny bez dosłownie zwerbalizowanej zgody jest czymś nagannym. Zgody na co? – pyta autorka. Czyż prawdziwie udany seks nie jest zawsze transgresją i transformacją? Nigdy nie wiemy,jakie pragnienia w nas obudzi i w jaki sposób nas przemieni....
Gdy świat coraz bardziej nakłania nas do umiaru, zbiór esejów Bekki Rothfeld działa jak balsam na duszę wszelkich maksymalistów. W brawurowym stylu amerykańska eseistka broni: łakomstwa, zbieractwa, chaosu, karnawału, ekstazy, retorycznej przesady, a nade wszystko niczym nieskrępowanego zachwytu. Sprzeciwia się współczesnym kodeksom postepowania, według których kluczem do szczęścia jest minimalizm. Bez pardonu dworuje sobie z Marie Kondo i współczesnych odgracaczy wnętrz, którzy nie tylko zamieniają indywidualne mieszkania w zimne, nijakie przestrzenie, lecz również zubożają nas duchowo, czyniąc nasze życie tak nieważkim, że bez żalu będziemy mogli je porzucić. Obrywa się w tej książce współczesnym purytanom, dla których akt seksualny bez dosłownie zwerbalizowanej zgody jest czymś nagannym. Zgody na co? – pyta autorka. Czyż prawdziwie udany seks nie jest zawsze transgresją i transformacją? Nigdy nie wiemy, jakie pragnienia w nas obudzi i w jaki sposób nas przemieni. Wreszcie Rothfeld nie zostawia suchej nitki na modnej praktyce uważności. Mindfulness jest przecież niczym innym jak sprzątaniem własnego umysłu z osądów i ocen. Czy z tak wypranym mózgiem będziemy chcieli zmieniać świat na lepsze? Czy raczej staniemy się sprawnymi trybikami w machinie kapitalizmu?